lustra

marzena

 

Kula odbija, od lewej do prawej

wahadło

ziemia robi obrót

wracasz do początku, po cóż

 

krzykiem rozrywasz łono

pozwól mu zapomnieć, zagoić

 

uczysz się chodzić, rankiem

na pierwszym schodku upadasz

 

znów po czworakach wracasz

do początku, po cóż

 

 

 

***

 

 

bo jeśli wojny mają nas zjednoczyć

niech będą trzy, zimna długa, nieposkromiona

noc z niewinnością dziecka

kruszy mury

 

bo jeśli kule mają nas zbijać

niech spadnie deszcz

 

matki mają nadal rodzić

niech będzie ból

 

plagi szukają ofiar

dziś ja

jutro ty

 

świnie kwiczą

kiedy rzeź przybiera

kształt mamony

 

liczymy dni, brakuje lat

przyszłość już rozlicza

 

w ogrodach łzy

w pałacach psy

 

 

 

W żółtych płomieniach liści brzoza dopala się ślicznie
Grudzień ucieka za grudniem, styczeń mi stuka za styczniem
Wśród ptaków wielkie poruszenie, ci odlatują, ci zostają
Na łące stoją jak na scenie, czy też przeżyją, czy dotrwają
 
 
w oparach krążki białe
szczypią przypieczone, bulgoczą
oczka
 
nad ciepłym rosołem
niedzielnym, rozmawiasz z miską
w niebieskie wzory
 
zaśnij
snem dziecka
niedopieszczony
 
 
 
 
 
 

 

 

 

 

 

marzena
marzena
Wiersz · 23 lipca 2020
anonim