Literatura

Przyziemnie (wiersz)

Marzena

słoiczki, niech się gotują
słoiczki, niech się studzą
żyć się chce
po pajęczynie idę, w stanie
wskazującym


dom, bose ślady a może piach
który przyniosły konie
czyżbym spał w stajni
pił z poidła wodę


sianem wycieram zmęczone
oczy, źrebię szukało całą noc
matki
jestem ojcem, przygarniam
sowy.

 

Dzisiaj już nic
nie goni, może wiatr który
chciałbym złapać za włosy

głowa schowana pod liściem
to ja

młynarz bez mąki
zjadłbym słodką wiśnię
pestkę wypluję do rzeki

a niech płynie
wróci, do pustej karafki
po winie

upiekę
najlepszy tort z makiem

lubisz kiedy mam dłonie
pełne wiśni

 


dobry 1 głos
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Konrad Koper 25 lipca 2020, 09:07
Dla mnie zawikłany...
Kazimierz Siłuch
Kazimierz Siłuch 25 lipca 2020, 10:54
Rozumiem że, to jest wypowiedź ojca.
Tylko czy na pewno by tak powiedział?
Mój ojciec mówi gwarą jakąś. A tak na prawdę to niewiele mówi.
przysłano: 25 lipca 2020 (historia)

Inne teksty autora

może dzisiaj
marzena
M
marzena
linie papilarne
marzena
Mendoza
marzena
jaskółki c.d.
marzena
Jaskółki
marzena
– mein schatz
marzena
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca