głaszcz nagląc dłonie
martwe znów przyszło
zje ostatnią kolację
stygnie
za każdym razem
otwierasz inaczej
nie bez znaczenia pobudzamy
się
czy to ten czas
twoje pole
zaorane morgi
pokazują korzenie, nie bez znaczenia
milknę, udaję
gram ostatnia
w teatrze pantomimy
ciało jest pożyczone
***
widzę
suche pióra zarys wnętrza
pazur spłaszczony
nikt nie podnosi
ptaku, stoję obok
obca kobieta mierzy moje czoło
krew niewidoczna ciepła rozmawia
nie rozmywa
sztuczne światło
nie wiem ptaku
dlaczego jeszcze oddycham