dzikość jabłek przechodzi w stan skupienia
kształt kobiety
smak
zostaje w ustach
nadgryzione z lekkim nalotem
bólu
bez pestek szczypią
w słonecznikach tatuaże liści
duże ramiona dziewczyny
powab fioletu powiek
zamyka chmurom dostęp
do szczytów, już
rozgrzane nasiona wyłuskują
plącząc haniebnie
długie płowe włosy
biodra pulsują w cieniu zbóż
będzie wniebowstąpienie
po grubych udach uderzy
dzwon
na trwogę
jakby jesteś
jedną z wielu
odwracających głowę do słońca
nawet w cieniu pełna miodu
ostra
- Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu rwałbym Cię
jak najlepsze czereśnie!
- Ckliwa ta szczerość, miła i schlebia
lecz nic nie zmienia.