nadwrażliwym synom

Yaro

ówczesnym mundurowym co otarli się o kostuchę 
otarłem się o gówno gorsze niż białogłowa
wyczerpała mnie chora głowa  
schizofrenia gorsza niż dama lekkich obyczajów 

 

żyję nie szczędząc bohaterom czci 
nie byłem nim lecz służyłem im 

 

teraz to wiem
 torowałem drogę szturmanom 
istnieć z nimi to był szczyt
silny i zły 
cała młodość piękne chwile 
noce krótkie za długie dni

 

całym sercem oddany nadwrażliwy 
czuwałem

wtedy spałeś 
na kacu zalany wypadem na miasta dno 

 

widziałem wiele rozumiem dużo 
bez alkoholu można bawić się 
lecz po co 

 

nie wierzę w słowa w telewizji 
uciekam 
w Bieszczadach zbuduje dom 
taki z bali drewniany nie betonowy schron 

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 29 lipca 2020
anonim