szczepienie (drzewek)

marzena

 

stopy drętwieją
od zadziornych dłoni

karmisz trzy razy dziennie
nabieram kształtu

eucharystia to też kształt

chleb na stole



zanurzę zakończenia naczyń
w twojej limfie
pozwolisz


faceliowym miodem napełnić
usta
naznaczyć kontur duszy

narażony na dotyk


układasz litanię
nie proś, grzechy wybaczą nam
później

 

***

 


gleba jest żyzna ale brakuje
płaskiego terenu
na pola
turlamy się z dołu do góry

ocierając o szczyty lodowców
kamienne tablice
kruszą wejście do bramy

zbawmy się w jednym źdźble
zaszczepieni
tak różni

 


 


 


 

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 2 głosy
marzena
marzena
Wiersz · 3 sierpnia 2020
anonim