no dobrze
teraz kiedy jestem sam z twoimi myślami
posyłasz pocałunki
bo poezja nie ginie wraz z ostatnim słowem
pragnie byś dotykała wiecznie
we wzajemności z moją miłością
w cieć drzewa życia –
zazdrość gwiazd bywa również wieczna
ale do czasu
gdy słowa szeptane kobiecie
innych oczu już nie dotyczą
i leczą wnętrze tylko
w ślad twojej szminki
kiedy wiem że już nie czujesz
lęku o to
abym żył wiecznie nie tylko
dla ciebie
jest cień który trawi myśli
i nie daje mocy wprowadza
samotność zadręcza nieustannie
ale liryka jeszcze istnieje
i przycina gałęzie
obeschłego klonu
i pisze o powrotach pór roku
czerpiąc z soli tej ziemi
pragnienie byś jej dotknęła
jest kwintesencją moich
dla ciebie wzruszeń
bo to co kochasz i pragniesz
dla mnie bez cienia samotności
by mnie już nie uzdrawiać
bo zdrowi nie potrzebują żałości
jest jak drzewo
zazdrość o ślad szminki już nie istnieje
a cień perfum istnieje tylko
dla drzewa a my na nim
ja w twoich włosach a ty
w słowie liryki
powiedzianym czule i szeptem
tak abyś słyszała jedna
siebie i czerpała soki
i nikt inny
3 sierpnia, 2020
Andrzej Feret