wpaść w pokrzywy

Yaro

robiło się wyraźnie w końcu rano

obce łapy maskowały twoje pośladki

czułaś rozkosz odczuwałem

oczy maślane twarde sutki

jak tu nie pić wódki

gdy rogi takie wbiec wprost na polowanie

 

wierny mimo twojego wyskoku

miałaś kisiel w kroku

opadają ręce co po takiej kobiecie

piję łyk wódki przy bufecie

 

innej nie będzie chyba że zimna

klei się dziewczyna mówię dobrze

stworzenie do miłości

nie chcą rodzić dzieci

pragnienie kasy rozkosz i psi posłuch

 

jestem wolny wybór na potem

odczekam do kolejnej sprawy

nawalony śpię pod płotem

pada deszcz pod skórą dreszcz

przechodzisz bokiem

Yaro
Yaro
Wiersz · 6 sierpnia 2020
anonim