do palców nie dopływa
krew
uderzając niżej
rozrywa sierpniowy wieczór
ciszę przerwał stróż
otworzył bramy
kościoły i knajpki
swojsko i strach
na schodach śpią zmęczone
dni sierpniowe
miejskie takie własne
golemy proszące o modlitwy
czarny wpienień katedry drży
pod stopami
czarne grochy z sukienki
wysypały się do twojej głowy
miasto zaprasza i żegna
nadal jesteś sierpniowy
zagubiony w wieńcach kaplic
patrzymy razem na kwiaty
przy pomniku Pawła
sierpniowi bez siebie
znaczymy więcej
a gdybym był poetą
to co byś powiedziała
perseidy ofiarował
czy coś byś przeciw miała
chciałabym chciała
chciałabym chciała
a gdybym pisał wiersze
dotykał twego ciała
czy mógłbym na kolanach
czy coś byś przeciw miała
chciałabym chciała
chciałabym chciała
w klatce
queer sierpniowy
tęczowy blask
jestem ponad miastem
nie boję się biec
pójdę gdzie tylko chce