Wiaty i łza (vol. 2, 6, 7)

mutagenos

z cyklu Wiaty i łza

 

*** (Na trzy dni przed dziesiątym...)

 

Na trzy dni przed dziesiątym sprawdzam znowu stan konta.

Tak Jezus wstąpił do nieba, nie umarłszy za nas

na krzyżu! (Kto nie oddał mi dwóch stów, ten zdrajca, tak?).

Ostatnie pieniądze wolę zachować na dojazd

 

do pracy, niż kupić fajki i zaryzykować.

Raz, gdy szedłem do sklepu, z prawej płynęła rzeka,

która ponoć lubi, jak ją w taflę dziobem jebać,

a z lewej stał zakład fryzjerski i dawnego „ja”

 

ujrzałem w szybie... Nawet K.M. odpowiedział mi

już milczeniem! (Jest źle, będzie gorzej). Przez sylwestry

wszystkie od teraz będę żegnał k... rok (kroczę) i

 

witał krę, o kro, lodowcową. Na brzegu kartki

następny hermetyczny niby-sonet powstaje.

Czy dzisiaj logika wzięła górę nad przypadkiem?

 

Dzieciństwo trwa

 

                                      Swatam Urszulę Kozioł z Marcinem Świetlickim!

 

Wrony z wiersza U.K. przelatują dziś ponad

dziatwą z wiersza M.Ś., która stoi na baczność.

Długo nie byłem sobą. Teraz, gdy „ja” to ja,

wszystko mnie przerasta. Nie wierzę już alarmom

 

przed silnym wiatrem: stawiam wraz z nieznajomym płot.

Przejście, fala idzie! By wyrzuciła toi toi –

w którym diabeł pokruszył zapachową kostkę –

przed ołtarz przeszłości, Bóg chowa się, gdy wchodzę

 

do kościoła. Choć mam lat aż 37,

dzieciństwo ciągle trwa! Wychodząc z poczekalni

na halę i później z hali na zewnątrz, jestem

 

matrioszką śmierci, stylizowaną na kostki

do gry. Nie będzie wymówek, przeprosin. Plamki

zakryte. Są punkty ócz. Staję co dwa kroki.

 

*** (Pan Jezus jął gonić mnie...)

 

Pan Jezus jął gonić mnie przez pustynię! Szatan

śmieje się do rozpuku! Towarzysze zabaw

dziecięcych (czy to aby nie plagiat z Rilkego?)

zaglądają teraz pod spód kapsla, w jakiego

 

pstrykali wzdłuż tras wytyczonych za pomocą

bucików... Ojciec pił. Już nic nie kontaktuje.

Siedzi w kuchni, gdzie straszny syf. Nic, tylko wbić chuj.

Gdy zwątpię, że „problemy się przeżywa”, nocą

 

zamieszczę jego zdjęcia w necie... Wnet w stołówce

kluska w kształcie falbany przyczepi mi się znów

do brody (żabki wypuszczą gdzieś firany z ust,
 

z pań spadną sukienki). Świat pod postacią dziecka

przechyla się przez parapet mego okienka.

(Liść jest ukryty w jednej z ksiąg). Na e-mail czekasz?

 

2020

mutagenos
mutagenos
Wiersz · 14 sierpnia 2020
anonim
  • marzena
    /Świat pod postacią dziecka
    przechyla się przez parapet mego okienka./
    za dużo się dzieje, ale to jest świetne

    · Zgłoś · 4 lata