oni już są

Yaro

nie mam nic prócz jednego życia
chcą mojej duszy nie poddam się

 

stoją przy drzwiach
nie otworzę im

niech walą
dopóki starczy sił
przyszli jak złodziej
co chcą

 

na niebie Bóg strzeże moich słów
wypełniam prawo bym mógł żyć

 

stoją przy drzwiach

nie otworzę im

niech walą
dopóki starczy sił
przyszli jak złodziej
co  chcą

 

wybiegam na ulicę i krzyczę

nie słucha nikt
żywe zombi kroczą brukiem

krew wypełnia ciało

 

stoją przy drzwiach

nie otworzę im niech walą
dopóki starczy sił
przyszli jak złodziej
co chcą

 

walka podstawa do wolności
spokój tak po jednym roku
noc zabiera słowa

rodzą się sny w naszych głowach

 

wyłamane drzwi

lecz nie ma mnie
jestem gdzieś indziej


sen rodzi się na jawie
odebrałem telefon
że coś dzieje się ze światem

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 19 sierpnia 2020
anonim
  • Konrad Koper
    Mądry, emocjonalny, obrazowy...

    · Zgłoś · 4 lata
  • marzena
    /sen rodzi się na jawie/ niepotrzebne dopowiedzenie

    /odebrałem telefon
    że coś dzieje się ze światem/ świetne, chyba się kiedyś poświęcę i z tych Twoich fraz stworzę jeden utwór ;-)

    · Zgłoś · 4 lata
  • Yaro
    świnie z tego żyją i po obu stronach ryją

    · Zgłoś · 4 lata