Witaj autodestrukcjo

Cytra


rozgrzana do czerwoności
w drodze ze sklepu stałam się poetką
skoro świat staje się szalony
a niby dlaczego nie ja

apokalipsa dotyka wszystkich


przepowiednie wciąż puszczano mimo uszu
są plagi

kornik poczuł się panem
nie ma wybacz dla karmiciela
czy to polski
czy bawarski
a przecież wiadomo że sam z nim padnie

 

każdy
nawet ten pochodzący z wnętrza polityki
dopiero na porębie cichnie
gdy ze swoim uporem idzie w dym

 

jest pandemia
chaos i egzoteryka
wszystko to niszczy myśl i rozsądek
ludziom pod maską braknie już tchu
nie przeżyjesz
no cóż...


nie musisz o wszystkim wiedzieć

kłamstwa zarastają mową-trawą


nie jestem zbyt mądra ale na pewno nie ślepa
widzę system z wygiętą konstrukcją
na dodatek nikt nie wie jaki ma udźwig

 

niebezpiecznie podgrzewana jest też atmosfera
w mediach pogrzmiewają totalni
odlatując w kosmos

przyszła susza
wyschły pola
wyschły nawet strachy w kapeluszach


ale natura dąży do równowagi
wyrównując poziomy wód

a kiedy na wierzch wypływa piana demokracji
powstaje mnóstwo zużytych cieczy
i odpadowych ciał stałych 
potocznie "kupa"


ecco-system sprawnie je usuwa
nawet radośnie plumkają w toalecie

 

upływają miesiące
niewidzialna pandemia wciąż trwa
i oddechy duszne niosą treści szkodliwe

stąd to czarnowidztwo

 

Cytra
Cytra
Wiersz · 19 sierpnia 2020
anonim