jestem człowiekiem
egzystującym Polakiem
za żonę mam polską panią
urodzony żołnierzem z karabinem w dłoni
każdego kto naruszy niewinnych dobre imię
powalę niech czuje zapach ziemi
wilgotnej po deszczach rozpaczy i suchej spieczonej słońcem
o zapachu krwi niewinnych
nikt nie będzie krzywdził
nikt nie będzie gwałcił naszej wolności
nikt nie zmieni naszej wiary
orła białego i czerwonej krwi
idę do boju nie po to by zabijać
bo z tym czuję się źle
nie lubię gdy krew tryska
patrzenia śmierci w oczy
nie patrz walcz
zwyciężaj i zapomnij
wylanej krwi potu łez
kraj tonął w niej
ziemia nasycona
woła umęczona
pokój nadejdzie
wypełnią się dni Sodomy
panowie zginął w ogniu