wstań i walcz

Yaro

jestem człowiekiem 

egzystującym Polakiem 

za żonę mam polską panią 


urodzony żołnierzem z karabinem w dłoni 

każdego kto naruszy niewinnych dobre imię 

powalę niech czuje zapach ziemi 

wilgotnej po deszczach rozpaczy i suchej spieczonej słońcem 

o zapachu krwi niewinnych 


nikt nie będzie krzywdził 

nikt nie będzie gwałcił naszej wolności 

nikt nie zmieni naszej wiary 

orła białego i czerwonej krwi 


idę do boju nie po to by zabijać 

bo z tym czuję się źle 

nie lubię gdy krew tryska 

patrzenia śmierci w oczy 

nie patrz walcz 

zwyciężaj i zapomnij 


wylanej krwi potu łez 

kraj tonął w niej 

ziemia nasycona 

woła umęczona 

pokój nadejdzie 

wypełnią się dni Sodomy 

panowie zginął w ogniu

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 21 sierpnia 2020
anonim