w ciągłym monologu od przedwczoraj

Andrzej Feret

w ciągłym monologu od przedwczoraj

 

I. ona

 

czasem dźwięk telefonu jest

prawie marszem weselnym

tanecznym dzień dobry

czasem po nocy nieprzespanej

oznajmia nadzieję i budzi do życia

bo kiedy zadzwoni telefon

abyś nie zasypiał i obudził

wyobraźnię że to ja

wypatruję ciebie dłonią i palcem

serdecznym wybieram rozmowę

nie chcąc żadnego zwycięstwa

ale tylko abyś mnie usłyszał

i zobaczył w swojej wyobraźni

abyś poczekał gdy odłożysz

słuchawkę do następnego

mówiąc spotkania to wtedy

już wiem że trzymasz mnie za ręce

i ponownie siedzimy

zamilczeni tuż obok siebie

jak zawsze kiedy mnie

ujrzałeś pierwszy raz

w czułych goniąc spojrzeniach

i wpatrując się nieustannie

czy nie odejdę – a ja wtedy

podarowałam mój numer telefonu

na zawsze

 

II. on

 

czasem dźwięk telefonu jest

prawie marszem weselnym

tanecznym dzień dobry

czasem po nocy nieprzespanej

oznajmia nadzieję i budzi do życia

bo kiedy zadzwoni telefon

abyś nie zasypiała i obudziła

wyobraźnię że to ja

wypatruję ciebie dłonią i palcem

serdecznym wybieram rozmowę

nie chcąc żadnego zwycięstwa

ale tylko abyś mnie usłyszała

i zobaczyła w swojej wyobraźni

abyś poczekała gdy odłożysz

słuchawkę do następnego

mówiąc spotkania to wtedy

już wiem że trzymasz mnie za ręce

i ponownie siedzimy

zamilczeni tuż obok siebie

jak zawsze kiedy mnie

ujrzałaś pierwszy raz

w czułych goniąc spojrzeniach

i wpatrując się nieustannie

czy nie odejdę – a ja wtedy

dostałem podarek twój numer telefonu

na zawsze

 

30 sierpnia, 2020

Andrzej Feret

 

Andrzej Feret
Andrzej Feret
Wiersz · 31 sierpnia 2020