W górach (wiersz)
victor51
Idziemy gęsiego. Plecaki ciążą,
noc gęstnieje. Los zdaje się
pukać, jak w piątej Beethovena.
Ostrymi krawędziami gór
i drobnymi igłami świerków
zakwita ciemność. Błyska
zielonkawy staw, który rozściela się
jak obrus na stole pod
już wiszącym księżycem.
Kończy się jedna więcej
z wielu dróg, zostaje słodkie
zmęczenie i przędza pamięci.
Trzeba zasnąć, póki świat istnieje
i zanim zgaśnie księżyc,
i zanim zamrze symfonia.
wyśmienity
3 głosy
1 osoba ma ten tekst w ulubionych
przysłano:
31 sierpnia 2020
(historia)
przysłał
victor51 –
31 sierpnia 2020, 13:08
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
/Kończy się jedna więcej
z wielu dróg, zostaje słodkie
zmęczenie i przędza pamięci./
budujesz nastrój, hm... ciekawie