hołota

Yaro

stoją w płomieniach śmieci w Polsce

walczymy o świeże powietrze

nowo narodzonym pozostawiony

popiół i zgliszcza w efekcie cieplarnianym

 

 

płoną góry płoną lasy

puszcza dogorywa przez frajera

konie padają

nie ma na to przyzwolenia

 

wyciekają rynsztoki

do Wisły ukochanej

zarzyganej i zasranej

 

nikt się nie przyjmuje

na pewno to wina stróża

z kina kosmos

Rafał dumny paw

 

nie wierzę graczom politycznym

prywatne podwórko

Polska

 

przebudzeni waleczni  płonie kraj

płyną krzywdzące kłamstwa

w zawikłany chory układny zachód

 

cierpią ludzie w Europie

cierpi prawda ukryta w nich

są normalni ludzie mimo plag

jakie dotknęły stary świat

 

Yaro
Yaro
Wiersz · 3 września 2020
anonim