Pani K. jest zielona
zielona jak łany
w przychodni kaszle do słuchawki
albo pluje na parapet
krzyczy na pasy białe zebry ją ścigają
dzień i noc
pcha wózek ze złomem
będzie się działo
uczta
pomidory i zapiekana szynka, jajka z fermy
nie jajek nie lubi
bo w nich życie - mówi
do szuflady chowa niepokorne spojrzenia
sztuczne penisy bez baterii
Pani K.
puka do skrzynki na listy
Ona nie zna adresu doręczeń
złotowłosa, śpi w rajskim
ogrodzie
bez ubrania,
zbawiona ostrym rżnięciem
rano odmawia pacierz
wciąż pyta Boga
ile kosztuje kilogram
iluzji albo
pięć deko szczęścia
przemijających chwil
patrzę na kolorowe łąki
na myśli które zabrał wiatr/
żenua ;-)))) przykro mi
Pisać brednie to każdy potrafi i pouczać.
A w drugiej może tak:
"krzyczy na pasy jak białe zebry ją ścigają" - ale to tylko moje-:) - takie gadanie. Ty zdecyduj!