Cichutkie bierne odchodzenie /pamięci przyjaciółki/

Cytra

 

w domu pachnącym starymi meblami
gdzie snuł się zapach dobrych czasów 
młodości przemieszanej z naftaliną
był twój świat 

 

kwitnący ciernistą tajemnicą
chemioterapii gdzie chwiała się 
ostatnia wiara a cierpienie zabijało 
chęci aż mieszało rozum

 

wmówiono nam że życie jest bezcenne
nie wierzę

 

gdy morfina przegrywa z bólem ciała
piekło codziennego umierania po trochu 
odczłowiecza życie


chciało by się powiedzieć - uciekaj
w ramiona śmierci do nowej kołyski

odprowadzić w zmyśloną uliczkę 

usłyszeć znowu rześkie kroki

 

w świętym kraju takie myśli
zastąpiono fałszywą nadzieją
wolno płakać dopiero po stracie

 

jakim prawem wszystko pozostaje 
tym samym 
skoro twój ból jeszcze we mnie drży 
i miesza się 
z rozpaczą ubraną w kir

 

chcę uwierzyć w przyjaźń wieczną 
we wspólnych snach

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 1 głos
Cytra
Cytra
Wiersz · 13 września 2020
anonim