Na ulicy poezji
mieszka dziwny człowiek
jedni podążają na ósmą
drudzy w przeciwną stronę
on już krąży po ulicach
opisuje zdarzenia.
Oczy jak pulsary
na głowie kopka siana
po burzy
twarz łagodnej tępoty
ubrany w strój pewnej groteskowości.
Dwa pociągi jadą naprzeciw
w ostatniej chwili
wskoczyły na właściwe tory
miasto otoczone reklamami
smutne twarze przyklejone do okien.
On stoi nieruchomy
w obecności słońca
kradnie pocałunki przechodniom
napełnia usta hierarchią wartości.
Zapalił kolejnego papierosa
przesłonił oczy dłonią
od widoku
puścił leciutki dymek
w wycyzelowany dystans społeczny.
- Mamo
zapytało dziecko
- kim jest ten pan
- chodź
nie zwracaj na niego uwagi.