Życie w gestalcie

Na ulicy poezji
mieszka dziwny człowiek
jedni podążają na ósmą
drudzy w przeciwną stronę
on już krąży po ulicach
opisuje zdarzenia.

Oczy jak pulsary
na głowie kopka siana
po burzy
twarz łagodnej tępoty
ubrany w strój pewnej groteskowości.

Dwa pociągi jadą naprzeciw
w ostatniej chwili
wskoczyły na właściwe tory
miasto otoczone reklamami
smutne twarze przyklejone do okien.

On stoi nieruchomy
w obecności słońca
kradnie pocałunki przechodniom
napełnia usta hierarchią wartości.

Zapalił kolejnego papierosa
przesłonił oczy dłonią
od widoku
puścił leciutki dymek
w wycyzelowany dystans społeczny.

Mamo

zapytało dziecko

- kim jest ten pan

- chodź

nie zwracaj na niego uwagi.

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Doskonały 2 głosy
falkon
falkon
Wiersz · 14 września 2020
anonim