Kiedy wszedłem, już tam był. Poszarzały
dniem nocny jastrząb. Patrzył
bez ciekawości. Wypiliśmy przezroczystą
wódkę. Zapytał - dokąd idziesz ?
Nad barem stały niskie chmury,
ciepłe piwo na stole. Taka
cisza, która zalega jak kurz,
choć nikomu nie przeszkadza.
Wtedy powiedział – idź przed siebie.
Dziewczyna w czerwonej sukience
podniosła głowę, po kurzu prześliznęło się
światło. Kiedy wychodziłem
zbudzony ptak zatrzepotał
na drzewie. Przez poruszone
skrzydłami liście przedostały się
połyskujące kryształki słońca.
Jest obraz, ruch i uchwyciłeś światło. Poezja zaskakuje nas w każdym miejscu.