Na rozdrożu

victor51

Kiedy wszedłem, już tam był. Poszarzały

dniem nocny jastrząb. Patrzył

bez ciekawości. Wypiliśmy przezroczystą

wódkę. Zapytał - dokąd idziesz ?

 

Nad barem stały niskie chmury,

ciepłe piwo na stole. Taka

cisza, która zalega jak kurz,

choć nikomu nie przeszkadza.

 

Wtedy powiedział – idź przed siebie.

Dziewczyna w czerwonej sukience

podniosła głowę, po kurzu prześliznęło się

światło. Kiedy wychodziłem

 

zbudzony ptak zatrzepotał

na drzewie. Przez poruszone

skrzydłami liście przedostały się

połyskujące kryształki słońca.

 

 

victor51
victor51
Wiersz · 16 września 2020
anonim