szary fiolet

marzena

 

fruniesz z okna dziesiątego piętra
do sfermentowanej wody
ryżowej z jaśminową poświatą
wpadają

pierwsza ciąża, a może
poronienie pocałunków
nie pamiętasz
to takie kobiece rodzić dzieci
zapominając że wschód i zachód słońca
należy dla obojga

potem on masuje piersi
nabrzmiałe pokarmem
dla tysiąca
zachłannych przełyków
wnika w ciebie
ostatnia wojna druidów

w szóstym dniu księżycowego miesiąca
napój z jemioły
przywróci do życia

***

 

parzydełka

 

 

jak cicho znika zaniechane
życie
jak deszcz czerwony, który
parzy duszę
nieuleczalnie dotykając
w niewłaściwym momencie

jak drzewa w lesie
których nie wolno dotykać
korzenie tętnią

myślami samobójców, słowa
stygną
w bladych wrzosach

potem jest cisza
droższa niż wybawienie
bezbolesna

mój przyjaciel powiedział
- odejść jest najłatwiej


zrobiłam kolor na motocykl
w czerwieni xyralica
i grubych opiłków srebra
wyobraźnią
dotykam raf koralowych
dotykam pęcherzyków

życia


 

https://youtu.be/tBSthP5LTZU

marzena
marzena
Wiersz · 17 września 2020
anonim
  • marzena
    /Czyli: w porządku, do zaakceptowania. Wyrażenie składa się z dwóch słów, z których jedno to forma słowa nic, odnoszącego się do czegoś, czego nie ma; drugie to celownik zaimka, który nie ma mianownika i wyraża samozwrotność./

    jakie to głupie - niczego sobie ;-))

    · Zgłoś · 4 lata
  • Konrad Koper
    Mocny... Ale...

    · Zgłoś · 4 lata
  • marzena
    Ale co Cię w nim męczy?

    · Zgłoś · 4 lata
Usunięto 3 komentarze