mały głodny człowiek stoi na ulicy
płuca domagają się dymu
i serce aż dudni
a w portfelu dwadzieścia trzy grosze
stoi w miejscu dzwoniąc butelkami
buddyści mówią duhkha
wypełnione procentową cieczą ciało
w ciągłym ruchu albo w bezwładzie
staje się nieregularne
nabiera kształtu gnijącej masy
mały żałosny śmierdzielek
odwracasz głowę
zamykasz okno
strzelają puszki
mały człowiek znowu odpływa
w granice swojego innego świata
zamkniętego w znanych kształtach
i gorączką słów niekontrolowanych
zapala sobie
kolejny znicz