Praska noc

kamilan

 

 

W nieba niespokojną kołyskę 

w rzece spróchniałych gwiazd

płyniemy ku brzegom zapomnienia 

dokąd szum odchodzi w las srebrnych kości 

tam księżyc wschodzi i nad białą połać 

rzuca swój złoty cień

 

a tu się sypie śnieg nad mostem Karola 

i głowy otula czapkami latarnie

i rzeźby kamienne śniące czas 

który im się nie wydarzył — w Pradze

 

spacery nie przeszłe 

dłonie ciepłe bo jedna od drugiej

i tylko spojrzenie by wiedzieć 

 

pod szkieletem nieba 

wzrasta cień miasta 

biały płomień śniegu

spada jak zamieć 

na twoje usta

i przytulasz mnie w to miejsce 

bijące wciąż

 

most w zimową noc

 

 

kamilan
kamilan
Wiersz · 23 września 2020