„dotrwaliśmy
jeszcze kilka niesiwych włosów
jak liści nieuschłych
w drzew koronach
niech deszcz”
powiem więcej: zazdrość
wisząca na głowie i gardłowa
stojąc wpatrzona w miejsca dla miłości
podobnie jak wielka miłość piszesz, że bzdura
ale stało się, jesteś i nic się nie da ukryć
albo to zazdrość albo to gorycz i nie da się spodziewać
jak żal w ścisk gradową chmurą, że za mało
było
albo też za mocno pragniesz – i pragnęłaś?
a ja przypominam wspólne dni i noce
kiedy podawałaś usta a ja byłem razem z tobą
jak znak co nikt dla twojego serca
nie miał dotychczas tego wtulenia
i jak i ty i ja nie potrafiłbym sprostać?
i nie potrafiłbym, jak i ty wzruszyć się niedzielą
nie znakiem twardym tylko
trwałą myślą o tobie
bo nie było goryczy w ustach
tylko to co możemy ukryć przed światem,
kiedy żal ściska – nikt jak ty nikt jak ja
nie potrafiliśmy siebie wzruszać … ale było
i ten żal pragnie jaka byś niebyła
wciąż inna do której miałbym prawo
dotknąć jedyną pieszczotą jak twardy strach
a ty gorycz w ustach
więc wisiałbym nad zazdrością
a ty całowałabyś swoimi wargami
to zazdrość
to gorycz to moją twardość
to znowu zazdrość będąc w te kilka minut
ledwie jak myśl nad wodą skroploną i sobą tak pragnąc
jak ledwie w zasięgu dłońmi nad szaleństwem
o której tylko ty wiesz i nikt inny
i wydaje się, że grzech, o którym my tylko wiemy
co jest dla nas rzeźbą, którą ty drgałaś
do końca świata w zachwycie
choć wydaje się, że modląc się miałbym mniej
niźli ty i ja w ustach i w twoich dłoniach
pozostałbym na kształt tej wybranej rozkoszy
nie modląc się choć odrobinę więcej
w zachwycie nie pozostałbym ubogi
a ty dotykając więcej twierdziłaś, że
świat nas nie rozłączy tylko póki mgnienie –
a to za mało- abym dorzucił siebie
w twoje rozegrane, póki śmierć
jak znak na firmamencie życia, że mam
tęsknotę, która mnie dosięgnie i która
mnie zbawia ….
a to wciąż za mało było
jak znak, który pozostał
aby więcej w twardym
myśląc wciąż o tobie
pozostał razem wiernie
jak miłość do ciebie
jest dla mnie jak świeże do końca byłabyś powietrze ….
i nie zachmurzyło się
kiedy stał się koniec
uroczy i zawisłaś czule
a ja to zazdrość to gorycz
będę pozostawał, że grzech
więc pozostawmy niedzielę
wspólną dla naszej wyobraźni
jak zazdrość
jak gorycz
to znowu jak myśl co nosić będziemy
w te kilka minut
a ty zawisłaś w ustach
nad zazdrością, którą mnie dosięgłaś
i zbawiłaś
23 września, 2020
Andrzej Feret