dotrwaliśmy jeszcze kilka niesiwych włosów

Andrzej Feret

„dotrwaliśmy

jeszcze kilka niesiwych włosów

jak liści nieuschłych

w drzew koronach

niech deszcz”

 

powiem więcej: zazdrość

wisząca na głowie i gardłowa

stojąc wpatrzona w miejsca dla miłości

podobnie jak wielka miłość piszesz, że bzdura

 

ale stało się, jesteś i nic się nie da ukryć

albo to zazdrość albo to gorycz i nie da się spodziewać

jak żal w ścisk gradową chmurą, że za mało

było

albo też za mocno pragniesz – i pragnęłaś?

 

a ja przypominam wspólne dni i noce

kiedy podawałaś usta a ja byłem razem z tobą

jak znak co nikt dla twojego serca

nie miał dotychczas tego wtulenia

 i jak i ty i ja nie potrafiłbym sprostać?

 

i nie potrafiłbym, jak i ty wzruszyć się niedzielą

nie znakiem twardym tylko

trwałą myślą o tobie

bo nie było goryczy w ustach

tylko to co możemy ukryć przed światem,

kiedy żal ściska – nikt jak ty nikt jak ja

nie potrafiliśmy siebie wzruszać … ale było

 

i ten żal pragnie jaka byś niebyła

wciąż inna do której miałbym prawo

dotknąć jedyną pieszczotą jak twardy strach

a ty gorycz w ustach

więc wisiałbym nad zazdrością

a ty całowałabyś swoimi wargami

to zazdrość

to gorycz to moją twardość

to znowu zazdrość będąc w te kilka minut

ledwie jak myśl nad wodą skroploną i sobą tak pragnąc

 

jak ledwie w zasięgu dłońmi nad szaleństwem

o której tylko ty wiesz i nikt inny

i wydaje się, że grzech, o którym my tylko wiemy

co jest dla nas rzeźbą, którą ty drgałaś

do końca świata w zachwycie

choć wydaje się, że modląc się miałbym mniej

niźli ty i ja w ustach i w twoich dłoniach

pozostałbym na kształt tej wybranej rozkoszy

nie modląc się choć odrobinę więcej

w zachwycie nie pozostałbym ubogi

a ty dotykając więcej twierdziłaś, że

świat nas nie rozłączy tylko póki mgnienie –

a to za mało- abym dorzucił siebie

w twoje rozegrane, póki śmierć

jak znak na firmamencie życia, że mam

tęsknotę, która mnie dosięgnie i która

mnie zbawia ….

 

a to wciąż za mało było

jak znak, który pozostał

aby więcej w twardym

myśląc wciąż o tobie

pozostał razem wiernie

jak miłość do ciebie

jest dla mnie jak świeże do końca byłabyś powietrze ….

 

 

i nie zachmurzyło się

kiedy stał się koniec

uroczy i zawisłaś czule

a ja to zazdrość to gorycz

będę pozostawał, że grzech

więc pozostawmy niedzielę

wspólną dla naszej wyobraźni

jak zazdrość

jak gorycz

to znowu jak myśl co nosić będziemy

w te kilka minut

a ty zawisłaś w ustach

nad zazdrością, którą mnie dosięgłaś

i zbawiłaś

 

23 września, 2020

Andrzej Feret

 

Andrzej Feret
Andrzej Feret
Wiersz · 23 września 2020