Otwarte są bramy otwarte okiennice
i nie ma wyjścia z tych kamienic
co wieczór rzeka łabędzie kołysze
i barki na Wiśle i rzucone gałęzie jak cienie
w kształty się układają niczyje słowa
było mi do ciebie blisko w dalekim świecie
znad opuszczonego płaczem wodospadu
zostałam w ciemności okna i w chmurach
i Bóg spojrzał — nie na anielskich skrzydłach
powieszony na krzyżu opadł —
a przecież może ty gdzieś tam w dole
głowę uniosłeś pobiegłeś wzrokiem
w przestrzeń długą jak lotniczy pas
z którego został światła tor i cisza
jakbym znów dotykała twoich ust