Tekst spod maseczki

Cytra

 

Codziennie słyszę to samo:
to nam dali a to dadzą. Pan coś dał
a na dodatek kota w worku.
Nie jestem Marysią sierotką,
zawsze trzymam głowę wysoko.
Więc pytam czy poprawicie mi życie
za życia?

 

Ile razy łkałam w ślepej uliczce,
czekałam, aż ktoś podejdzie
i pomoże znaleźć jakieś wyjście.
Bardziej zajmują się powietrzem.
Pociągają za tasiemki zamiast
zerwać sznury powiązań.
Nie jestem ślepa, nikt nie zamydli
mi oczu propagandą.

 

Co z tego, że domy stają się barwne.
Ich cena niedostępna przeciętnemu,
jak centra aktywności, 
dla seniora liczącego marne złotówki.
Nie jestem zawstydzona swoją szczerością,
przecież nie zdejmuję majtek
i chodzę wciąż w tych samych butach.
Stare życie jest diabła warte.

 

Z ekranu gapi się polityk.
W tv-enie jakaś partia groźnie pomrukuje.
A moje oczy wypełniają się prochem,   
umysł, kurzem złości.
Szczerze?
W nosie mam wszystkie partie.

 

Starzy przytakują dzieciom,
niby gęby niewyparzone, a dają się
prowadzić na smyczy i pić strach.
Masoni w elitach władzy!
O co chodzi? - zachodzą w głowę.
A przecież wiedzą skąd wiatr wieje.
Gorzej być nie może.

 

Odporność słabnie wraz z wiekiem
więc to my - ofiary 
najliczniejsi na ołtarzu w pandemii
bez ostatniego słowa na łez otarcie
chyba że Pan Bóg modlitw wysłucha

 

Cytra
Cytra
Wiersz · 29 września 2020
anonim
  • marzena
    Wszystko przyjmuję, oprócz łkania w uliczce. Nie w tym kraju.
    Nikogo to nie obchodzi, więc nie ma sensu płakać. Ludzi to zadowala, czują się lepsi jak widzą taką sytuację. Przepisy są bezsensowne, przerobiłam to.
    Wolę pogardę, nie wolno pokazać słabości.

    · Zgłoś · 4 lata