o stokrotce i o bukieciku

Andrzej Feret

o stokrotce i o bukieciku

 

ile cichych słów – bo wybacz –

pomiędzy nami nie było na poważnie

ile cichych łez – więc wybacz – bo tak zawsze

jest, że było i trzeba mi łez, aby policzyć

żebyś przeczytał naprawdę

 

tylko ten list

 

napisałam cała dla ciebie list – więc czytaj

napisałam wszystko czego chciałeś

więc dlaczego?

 

więc nie wybaczam smutek i zimno nie liczę

słów nie czekam – odrzuciłam wszystko czego chciałeś

gołymi ustami, gdy unosząc się nawet byś

nie zgadł co miałeś wiedzieć

 

nasze zimne nawet i obowiązki winem

schładzanym jak nieszczęśliwy los

i nie rozumiany – i nie przeliczaj

życie jak różowe chmury gołymi ustami

spijane

co snują się tamburynem,

złotem i blaszkami na obręczy palca płaskie

brzęczą

ale porozrzucałam pozłotem

pośród palców –

a że los prawdopodobnie zrozumiał

że chadza z bogiem więc zapomnij

wszystkie obowiązki składane miłości

 

cicho jest teraz wszystko jest głupim rozstaniem

więc co chciałeś wiedzieć

co jest w środku – przeszło

a moje usta wciąż rozedrgane

 

tylko ten list

 

trzymam na poważnie i gdyby nie list

to nie powiedziałbym nic więcej

więc wybacz

więc wybacz, że nie mam nic czego bym

nie napisała – a ten list opadł w puste usta

jak pusta

kartka

 

ale ja nie powiedziałam dość

i nie dziękuję – bo podarłam

a wszystko … a wszystko przeszło …

 

czyta kartka … a list podarłam

 

30 września, 2020

Andrzej Feret

 

Andrzej Feret
Andrzej Feret
Wiersz · 30 września 2020