lewiatan

marzena

palimy razem

ja i człowiek z brzuchem jak wieloryb
może ma w sobie akwarium
jego żona między koszykami wydaje dyspozycje
krzyczy
- znajdziesz nas?
on zaciąga się dymem
z papierosa
odpływa w lubieżną toń przeszłości
wraz ze swoim wielorybem
którego karmi
jedność z rodziną wyznacza granica

dwu i pół metrowy penis płetwala błękitnego
może oddychać
teraz

palimy razem
nie mogę oderwać oczu
od jego bębna
jakby cały świat
skurczył się, schował w trzewia

może jest malutki
cienki jak zapracowane
jelita zmęczone bezustannym trawieniem
codzienności

w końcowym efekcie
wszystko zamyka się i kończy erupcją

zakochałam się?
dziwne uczucie, skurcze
które nie chcą opuścić
mojego terrarium

 

 

 

marzena
marzena
Wiersz · 3 października 2020
anonim