na ławce w parku siedzą ostatnie skrawki słońca
zza rogu nadchodzi jesień zakłada kalosze
za nią idą już deszczowe dni
drzewa zataczają się i park staje się oszalałym tłumem
oklaskującym fajerwerki popisów mutantów
chociaż są powtarzalne i nudne aż do mdłości
dookoła drze się napis - tolerancja
niektórym pocą się rozumy nad wykładnią bredni
a aerozol ich śliny zamienia się w jesienną mgłę
myśl sama błądzi po dróżkach
kto za tym
kto za tym
na horyzoncie pojawia się rząd strzelistych świerków
rozdrażnionych wbijających buty w hałdę błota
twarze zamazane pastelami zakryte maseczkami
nic z tego nie wynika ale psuje malowniczość
drzew parkowych
chociaż nadal myślą że sukces wisi im na pysku
nawet gdy prognozy są marne
ale buki i klony znaczą już teren zagrożony
utrudniając ciemnot wciskanie
niech wszystkie złe moce
skupią się na kodzie pandemii z tej francy
wirusa
Wszystko trafił szlag , wczoraj było inaczej :) Pozdrawiam serdecznie:)