będę opanowany
głos mi nie zadrży
zabłądzimy w rozmowie
bo przecież słowa
nic nie wyjaśnią
a gdy podasz mi dłoń
to ucałuję jak talizman
na dobre dni
i pójdziemy razem
trzymając się za ręce
bo już cię nie puszczę
będę opanowany
głos mi nie zadrży
zabłądzimy w rozmowie
bo przecież słowa
nic nie wyjaśnią
a gdy podasz mi dłoń
to ucałuję jak talizman
na dobre dni
i pójdziemy razem
trzymając się za ręce
bo już cię nie puszczę
Kiedyś byłem na spotkaniu autorskim z pewnym poetą (niestety nie pamiętam nazwiska, było obcobrzmiące), który opowiedział anegdotę. Otóż na rynku w Krakowie siedział żebrak z tabliczką na piersiach: "Od urodzenia jestem niewidomy". Podszedł do niego jakiś człowiek i zagadnął, jak mu się powodzi. No cóż, nie przelewało się. Ludzie rzucali skromne datki, ale wystarczało to jedynie na skromną egzystencję. Na to ów człowiek zaproponował mu, że zmieni napis na tabliczce i wtedy może sytuacja się poprawi. Żebrak się zgodził. Po jakimś czasie spotkali się ponownie. I wtedy niewidomy zaczął wylewnie dziękować, bo odkąd miał nową tabliczkę, jego sytuacja bardzo się zmieniła, przechodnie okazali się znacznie hojniejsi. - Ale, co mi pan tam napisał? - zapytał. - W zasadzie to nic nowego. Napisałem: "Nadejdzie wiosna, a ja jej nie zobaczę".
Myślę, że takie jest zadanie poezji. Powinna poruszyć coś w człowieku, zwrócić naszą uwagę na coś, co zazwyczaj mijamy w pośpiechu. Skłonić do zastanowienia się, niekoniecznie nad głęboką myślą poety. Pozdrawiam.