Minuty ciszy

victor51

Na co dzień był

Fortepian i  powietrze

Kwiaty zwiędły bez powodu

A może tylko z braku wody

Ale nie chował się w lęku

Powietrze badał  węchem

Brał na język

Czuł pustkę w piersi

Jak cień znikający z kliszy

 

Zostały mu jeszcze ptaki

 

Niebieskie pióra sójki

Powolne  minuty ciszy  

Unosiły się i opadały

A wiatr niósł

Nieznany zapach

 

Niekiedy słyszał szelest

Coś jakby krzyk

Rannego ptaka

Na odległej wyspie

Uwierał go nadmiar

Dotknięć zaniechanych

Słów nieuwolnionych

Chciwie czekał

 

Sójka w pionowym przelocie

Drasnęła go

Powietrze zachłysnęło się horyzontem

Akord  niosący wolność

Niebieskie pióra unosiły się i opadały

Nieśpiesznie przekraczając granice

I nie było niczego

A  może było wszystko

 

victor51
victor51
Wiersz · 12 października 2020
anonim