sen o niej

marzena

Widzisz te puste ulice, w oknach ostrza szyb

domy obsypują gruzem chodniki miasta

świtało dnia lecz pojawia się lęk

ona

 

zostawiła dorosłego syna

w inne miejsce przeniosła córkę

 

wieczór zaprasza do domu schadzek

wie jak postępować, kilku mężczyzn

w białych koszulach i ciemnych mundurach

 

każdy pachnie, tylko jej sen nie chce odejść

w nocy przyszedł do mnie,

jest gorąca jesień 1991, jest duszno

 

Nic nas nie łączy, nasze wspólne istnienie

nie istnieje?

Moje dzieci zasypiają spokojnie a niebieskie ptaki

gubią pióra spadające na ciepłą pościel

 

Czy pamiętasz niebieskie hełmy?

Smak holenderskiej spermy zapach obietnic

 

latawce z ogonami łapią brzegi opadających

na twarze promieni słońca

twarze zmarłych

 

 

 

marzena
marzena
Wiersz · 19 października 2020
anonim