Nie przepraszaj, życie ma swój smak

hopeless

Nie zawsze siebie lubię,
czasami wręcz 
nienawidzę, 
ale muszę z tym żyć.
Spieprzyłem zbyt wiele, by patrzeć w lustro,
kochałem niewłaściwie.

Sam nie wiem, jak często 
życie uciekało, 
zostawiając mnie na pustkowiu
odcinało od ram. Zwykłe płótno, zwinięte
dzieło Boga. 
Gołe przesłanie. 

 

Miała wielkie oczy, 
uda 
delikatne, jak jedwab,
maleńka kropla dobroci 
w moim 
schrzanionym życiu. 

 

Ruda. 
Przy fortepianie, 
rozkraczona nad światem, 
lepiąca pierogi, czytająca bajki.

Nie wiem, czy jeszcze doczekam
toastu w Małopolance,
uścisku dłoni,
szeptu: 
kocham.

 

Dzisiaj świeciło słońce, 
pani w sklepie miała tak cudny uśmiech. 
Uwierzyłem,
że szczęście nie opuszcza pechowców,
a serca wciąż biją
tak samo.

 

hopeless
hopeless
Wiersz · 22 października 2020
anonim
  • marzena
    Andrzej zabieram dla siebie ostatnie wersy. :)

    /Dzisiaj świeciło słońce,
    pani w sklepie miała tak cudny uśmiech.
    Uwierzyłam,
    że szczęście nie opuszcza pechowców,
    a serca wciąż biją
    tak samo./

    · Zgłoś · 4 lata
  • hopeless
    To miłe :)

    · Zgłoś · 4 lata