Instrumenty z czasem szwankują

Cytra

 


jeżeli nie mówię prawdy niech mi ręka uschnie


siedemdziesiąt parę lat temu byłam tobą

urodziłam się tak samo z triumfalnym krzykiem

zakochanej też serce skakało do uszu

i bez jointa śmieszyły telewizyjne wiadomości


nie jestem wrogiem młodego pokolenia

- to czas

bo czy to ja się zmieniam czy ten świat każe mi

zerkać w kalendarz i na zegarek

złoszczę się

i z paniką w oczach wchodzę do dalszej przestrzeni

w złotej jesieni


szorstka twarz potykająca się o własne kłamstwa

w pośpiechu oprawia w ramki swoje dokonania


dalej to jesień mokra – groby jęki szuflady i wiara

kręcącego się w kółko


zima to dezorientacja

głupawe stare dziecko odziane w zmarszczki i żałość

a spod nóg ucieka ziemia


co jadłeś?

Jak się dzisiaj czujesz?


bój to jest już ostatni…w ręku święte obrazki

gdy odejdę nawet pogoda się nie zmieni

tylko czas zacznie sposobić kogoś następnego

 

Cytra
Cytra
Wiersz · 23 października 2020
anonim
  • marzena
    Cytra bardzo cenię Twoje pisanie. Mam jednak taką malutką prośbę.

    /zakochanej też serce skakało do uszu
    i bez jointa śmieszyły telewizyjne wiadomości/

    mogłabyś to bardziej rozwinąć, proszę...

    · Zgłoś · 4 lata