jeżeli nie mówię prawdy niech mi ręka uschnie
siedemdziesiąt parę lat temu byłam tobą
urodziłam się tak samo z triumfalnym krzykiem
zakochanej też serce skakało do uszu
i bez jointa śmieszyły telewizyjne wiadomości
nie jestem wrogiem młodego pokolenia
- to czas
bo czy to ja się zmieniam czy ten świat każe mi
zerkać w kalendarz i na zegarek
złoszczę się
i z paniką w oczach wchodzę do dalszej przestrzeni
w złotej jesieni
szorstka twarz potykająca się o własne kłamstwa
w pośpiechu oprawia w ramki swoje dokonania
dalej to jesień mokra – groby jęki szuflady i wiara
kręcącego się w kółko
zima to dezorientacja
głupawe stare dziecko odziane w zmarszczki i żałość
a spod nóg ucieka ziemia
co jadłeś?
Jak się dzisiaj czujesz?
bój to jest już ostatni…w ręku święte obrazki
gdy odejdę nawet pogoda się nie zmieni
tylko czas zacznie sposobić kogoś następnego
/zakochanej też serce skakało do uszu
i bez jointa śmieszyły telewizyjne wiadomości/
mogłabyś to bardziej rozwinąć, proszę...