trybunał konstytucyjny

marzena

 

przebudziłam się

moje ciało leżało na przeciwko

był brzuch uwięziony w rozstępach gałęzi,

usta próbowały złapać oddech

twoje ciało było spokojne wolne

od drgawek i konwulsji mój brzuch był pełny,

poruszał się oddzielając przestrzeń między nami

mój oddech rozpuszczał szron na lustrze

mokre włosy spływały pod stopy,

 

nie mogę chodzić coś porusza się we mnie

wyszło i skomli powiedzieli że będę szczęśliwa,

odnajdę światło w labiryncie potem zgasła pierwsza lampa,

zostawiłeś otwarte drzwi

odchodząc wiedziałam że nie wrócisz

bo moja rozpacz ściągała skalp z naszych głów

ale nie było zwycięzców był płacz którego nikt nie słyszał

byłam w szpitalu dla obłąkanych

tłumaczyli mi różne rodzaje miłości ty byłeś pierwszy,

który zrozumiał że kalectwo zamknie wszystkim oczy

będziemy niewidzialni i wszyscy będą nas wytykać, że zabrakło

ostatniej kropli trucizny aby przetrwać

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Słaby 5 głosów
marzena
marzena
Wiersz · 24 października 2020
anonim
  • Mithril
    "fatalny - srakista 9 listopada 2020, 19:09"
    "fatalny - aluszkin 9 listopada 2020, 19:13"
    "fatalny - czolgista 9 listopada 2020, 19:29"
    "fatalny - conky 9 listopada 2020, 19:41"

    · Zgłoś · 3 lata temu