*** (Powstańcie świadkowie przemocy)
Powstańcie świadkowie przemocy,
Gdy świat skamienieje bez miłości,
I niemo gorzko rozkwitnie czernią,
Oniemieje jak niemy z mocy,
I bogom będzie dana odpowiedź,
Aby się głęboko pokłoniły,
Fałszywy kantor słownym echem
Zaśpiewa i zapłaci za kurz drogi,
Co fałszem i okrytym śmiechem,
Błaznów w bogi wybieranych,
I w drwinie sprzedanym echem,
Pyłu i kurzu nocny! – a za dnia? – nie Panie!
Co by ktoś ironią ze śmiechu odszedł,
I skonał na rogatkach Miasta,
Co by czyniąc bagno zaginął,
I nie trafił nawet duszą do piekła!
Niechaj świadkowie przemocy dmą w trąby,
Na każde strony świata,
Na granicy wagi dnia i nocy cienia,
Zaprawdę, jam jest ten, który brata.
Skorpion wyroczni? – jam już gotów!
Przypłynąć nie tylko pacierzom,
Trwać i smucić przestrzenie,
Skorpion wie – i ja wiem, kto i komu tu zginąć!
Kto i komu w duszy ostać,
By żywym nazwali tylko tego,
Co wyrywa w przestrzeniach światła,
I blizny w sercach zażywa,
I nie spogląda w piekła, jeno miłości zażywa.
styczeń, 1994
Andrzej Feret