blaues Haus

marzena

chcesz mnie zobaczyć może nawet

popić mną zaschniętą flegmę
sądzisz że jestem jak syrop
jak lekarstwo na twoje udręki
mylisz się, jestem tylko ulotną kroplą
sparzona głosem
odparuję

później piszesz do mnie
palcem na szybie
i ten ślad nie zniknie
bo jesteś wodą i życiem
we mnie

nasze drogi połączy słowo

czasem bez namysłu piszemy wiersze
widzimy w nich lustra wody

przepowiadamy przyszłość
widzimy głębię źródła


dokąd prowadzisz moje myśli?

 

 

istnieje dom z niebieskim dachem
niebieski komin wypuszcza ciepło jego płuc
pod drzwiami czeka czarny kot
bez obaw ociera futro
nikt go nie słyszy
chmury nie otwierają oczu
śpią jak zastygły budyń
na niebie
rozlewa
leniwie spokój
może dzisiaj zjemy ptasie mleczko


spragnione usta
wype
łnimy mlecznym musem
i dłonie zanurzymy w fałdach wiatru

to my
wczoraj jeszcze pewni
ogrzewamy pokoje własnym
ciałem

na ulicach tłum
krzyk pierwszych i ostatnich matek, ojców
zagubionych w zaułkach
zdarzeń,
może w bramie płacze
bezsilny chłopiec
może powinnam zostać

matką na wieczność i wciąż kraść dla innych
marzenia o niebieskim dachu
w domu z niebieskim kominem

 

marzena
marzena
Wiersz · 29 października 2020
anonim
  • Vragoo
    Powiem szczerze, bywam tu bardzo rzadko. Rzadko też czytam wiersze, (nie mówiąc już o pisaniu) ale tylko dlatego, że żaden współczesny autor nie potrafi przykuć mojej uwagi. No, może prawie żaden - Tobie się to udaje. Będę częściej tu zaglądał.
    Pozdrawiam

    · Zgłoś · 4 lata