chcesz mnie zobaczyć może nawet
popić mną zaschniętą flegmę
sądzisz że jestem jak syrop
jak lekarstwo na twoje udręki
mylisz się, jestem tylko ulotną kroplą
sparzona głosem
odparuję
później piszesz do mnie
palcem na szybie
i ten ślad nie zniknie
bo jesteś wodą i życiem
we mnie
nasze drogi połączy słowo
czasem bez namysłu piszemy wiersze
widzimy w nich lustra wody
przepowiadamy przyszłość
widzimy głębię źródła
dokąd prowadzisz moje myśli?
istnieje dom z niebieskim dachem
niebieski komin wypuszcza ciepło jego płuc
pod drzwiami czeka czarny kot
bez obaw ociera futro
nikt go nie słyszy
chmury nie otwierają oczu
śpią jak zastygły budyń
na niebie
rozlewają leniwie spokój
może dzisiaj zjemy ptasie mleczko
spragnione usta
wypełnimy mlecznym musem
i dłonie zanurzymy w fałdach wiatru
to my
wczoraj jeszcze pewni
ogrzewamy pokoje własnym ciałem
na ulicach tłum
krzyk pierwszych i ostatnich matek, ojców
zagubionych w zaułkach
zdarzeń,
może w bramie płacze bezsilny chłopiec
może powinnam zostać
matką na wieczność i wciąż kraść dla innych
marzenia o niebieskim dachu
w domu z niebieskim kominem
Pozdrawiam