Pytania bez odpowiedzi

hopeless

Są ludzie, których kochamy, i ci 
bezimienni,
szary tłum, którym jest Polska. Nie ma bohaterów,
prawdziwych kochanków – jest proza,
zwyczajność podniesiona do magii. 
Życie.

 

Miałem tak wiele, choć umierałem dwa razy.
Budziłem ciekawość pijany na maksa.
Przebalowałem swój czas. W Afryce walczyłem z malarią, 
przeklinałem, i już nie wierzę, że istnieje Bóg.

30 październik i piątek. Czas niepokoju.


Zbliżenie galaktyk przed wielkim wybuchem.
Burzowy klimat. Czuję przenikanie zła,
słowa o miłości nie przystają do nocy.

 

Ludzie walczą. Kto odpowie na 
odwieczny dylemat:
umierać, czy żyć, płodzić, czy skrobać?
A jak już przeżyjesz – to czy warto 
kochać?

 

Zapytaj mnie za tysiąc lat, gdy obłaskawimy diabła,
czy odzyskałeś siebie? Spokój.
 

 

hopeless
hopeless
Wiersz · 30 października 2020
anonim
  • marzena
    No nie wiem, nie lubię takich tekstów - diabeł, Afryka, malaria, skrobanki. Co mam myśleć?
    Nic ciekawego nie wynika z tego wiersza. Wybacz, trochę nudno.

    · Zgłoś · 4 lata