Rzeczy osobiste

marzena

- Marta

 

Właśnie zdałam sobie sprawę, że rozgniotła

niedojrzałe skorupki, widzisz jak

orzechy tego lata, jeszcze zielone trzyma się

uporczywie gałęzi

beżowe owce zastygły jak woskowe figury

na wzniesieniu pokrytym miękką trawą

ich czarne wykończenia przypominają nieme maski

dla was spowiada się z obcych grzechów

zbiera zakrwawione prześcieradła po wczorajszej nocy

nadchodzi dzień

 

przebaczenia

kto dzisiaj podleje popłuczynami kwiaty

muszą zakwitnąć, ponownie rozpocznie się

zabawa

 

wiem, naderwane uszy i zimna kąpiel

wzmaga jej apetyt, ułatwia przyznanie do winy

naszej winy, namiętnych ciał małych dzieci

te skargi, skomlenie i prośby i szklane twarze

od modlitw o zbawienie kurczą się palce

 

zamknij oczy Marto

Zaśnij i zapomnij o swoim ojcu, o jego węglach

jak wszach które wędrują w tunelu kopalni

 

Ja Bernadetta odbieram wasze porody, niemowlęta

przekupione kolejnymi wizytami kochanków

 

Ja boromeuszka wewnętrznej rewolucji improwizowanej

na kształt różowych genitaliów

 

Widziałam dzisiaj na drodze jelenia, dumny spoglądał

na mnie, jego potomstwo ssie mleko zdrowej matki

 

człowiek o wyglądzie kobiety, kobieta o wyglądzie

esesmańskiej kurwy pokaże wam że ciało jest

jak pasiaste szmaty

 

 

 

Rzeczy osobiste - Karolina Sulej

 

 

 

 

marzena
marzena
Wiersz · 2 listopada 2020
anonim