wyrzeźbiłam w myślach twoje popiersie
okryte łuskami przepływa przez moje mokre sny
bieługi oddały ikrę abym mogła palcami
wkładać czarny kawior w usta, twoje nieme usta
które chciałam ożywić
nurt rzeki wzbiera we mnie
zimne skrzela oddychają rozpuszczonym tlenem
nadchodzi tarło, czas zapomniał spłynąć do morza
jesteś moim naturalnym pokarmem, szukasz słodkiego
dna gdzie osiadłam pełna kamieni
i czekam, aż wypełnisz mnie perłową masą
znów rzeźbię, nadal cię kocham
jesteśmy drapieżnym gatunkiem
co zrobisz aby mnie stworzyć