zamknij oczy kocie - już po wszystkim
tu też będzie ci dobrze
popatrz
u góry wisi uparta sukienka
tu się schowała gdy śmierć
ledwie poruszyła klamką
w kącie lutnia
dziś wyjątkowo smutno brzdąkała
noc cieniami duchów grozy dodawała
ktoś szarpał gęstą firanką
wpuszczając postacie utkane z szeptów
pierwsza przyszła kobieta jak zawsze zadyszana
ze swoim portretem - tam stoi na półce
przyniosła mi listy umarłych
nie będę ich w nocy czytała
weszli zakochani – my tylko na chwilkę
szczęśliwi rozgrzani
nadal tacy sobą zadziwieni
potem Hania zajrzała po kryjomu
kurze o czwartej rano
chciała wycierać z gipsowej głowy
tej z obtłuczonym noskiem
ostatni przybiegł on - kot zrozpaczony
był z nią do końca
uspokojony ułożył mi się kolanach
też piszesz zamruczał zdziwiony