podnóżki

Jacek JacoM Michalski

kradnę światło ze zwierzęcej krwi

glina czeka na żar z pieców

mury będą tak bardzo zimne

cegła na cegle między niebem a piekłem

 

rozpocznijmy rytuał

 

czerwień jest ledwie ścieżką

wielkie stalowe konstrukcje trwonią miłość

łaska rozpięta na drutach

więcej dróg niż dróg

tak długo trzeba jechać donikąd

skrzyżowanie pod skrzyżowaniem

przebite gwoździami

i tak wygrają pierwotne żądze

jestem tylko człowiekiem

tylko jestem

nienawiść to sól

druga strona tego o czym marzę

każde zaplecze

Jacek JacoM Michalski
Jacek JacoM Michalski
Wiersz · 14 listopada 2020
anonim