Autentyczne /miłość dwojga poetów/

Cytra


ostatni raz widziałam ich 
na skraju tamtego snu
on jeszcze budował zwariowane mosty
ona owija się nim jak kocem do spania

 

jako powierniczka ich tajemnicy 
zapisywałam tylko westchnienia

 

ginęły
powoli stawały się mrzonką 
gasnącą świecą
nie rozumiem dlaczego szybciej 
poszli w diabły niż w inne sny

 

z chłodnej pustki wyniosłam szczęśliwy czas
wyzbierałam porzucone w jesiennych liściach 
słowa z domyślnych ust 

 
były jakieś inne

porozbijane jak skorupy przez przemijanie 
posklejam  je w wersy
 
tylko tyle zostało

 

Cytra
Cytra
Wiersz · 14 listopada 2020
anonim
  • Konrad Koper
    Ciekawa historia...

    · Zgłoś · 4 lata
  • Mnemo
    Jest myśl. Proszę sklejać.

    · Zgłoś · 4 lata
  • marzena
    Tak pomyślałam o Kornelu Filipowiczu.
    /Nic lepszego nie wymyślisz. Po prostu być w chwili, która jeszcze trwa, w tej, która co dopiero minęła, i tej następnej chwili, jeszcze prawie niewidocznej, która wysuwa się z przyszłości, której widać dopiero rąbek, wąski, cienki jak nów księżyca./

    · Zgłoś · 4 lata