Galopem przez łąkę
błyszczącą zieloną nadzieją
Co koń wyskoczy
kraterem szumiących zachwytów
Duktem przez las
wysoki blasków prześwitem
Brzegami polany
mchami zwątpienia porosłej
Wpław przez rzekę
ciemną ciemną i rwącą
a brody te tylko
co niegdyś przebyte
Do domu
Ale czy kiedyś podpowie
gdzie osiadł gdzie osiadł