Zmiany.

Unikat

Wszystko, co we mnie zamknięte, więźniowie mojego wzroku, grządki twoich włosów, które trzeba zraszać wodą i motyką, tańcem i śpiewem, wieczory prawdziwsze od poranków, to wszystko ciśnie mi się na usta z siłą wodospadu, bo boję się zmian jak język ciągnięcia, jak oczy wydłubania. A one przychodzą, to pewne jak fakt, że ciała się przyciągają, że magnesy nie pozostają obojętne wobec metalowych serc. Jak zły szeląg krążą nade mną, wytrzepuję z ust słowa, lecą jak farfocle, na dnie zostają fusy i świeżo skoszona trawa. Kto wie, co będzie dalej ? Na czyich kolanach usiądzie różowy, nadmuchany słoń ?

 

 

Unikat
Unikat
Wiersz · 20 listopada 2020
anonim
  • marzena
    Właściwie same przemyślenia.
    Ale różowy słoń... nadmuchany może pęknąć :-)

    · Zgłoś · 3 lata
  • Unikat
    Z tego wiersze zaiste schodzi powietrze :) Dziękuję za zajrzenie.

    · Zgłoś · 3 lata