Literatura

Zmiany. (wiersz)

Unikat

Wszystko, co we mnie zamknięte, więźniowie mojego wzroku, grządki twoich włosów, które trzeba zraszać wodą i motyką, tańcem i śpiewem, wieczory prawdziwsze od poranków, to wszystko ciśnie mi się na usta z siłą wodospadu, bo boję się zmian jak język ciągnięcia, jak oczy wydłubania. A one przychodzą, to pewne jak fakt, że ciała się przyciągają, że magnesy nie pozostają obojętne wobec metalowych serc. Jak zły szeląg krążą nade mną, wytrzepuję z ust słowa, lecą jak farfocle, na dnie zostają fusy i świeżo skoszona trawa. Kto wie, co będzie dalej ? Na czyich kolanach usiądzie różowy, nadmuchany słoń ?

 

 


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
marzena
marzena 21 listopada 2020, 09:53
Właściwie same przemyślenia.
Ale różowy słoń... nadmuchany może pęknąć :-)
Unikat 21 listopada 2020, 16:49
Z tego wiersze zaiste schodzi powietrze :) Dziękuję za zajrzenie.
przysłano: 20 listopada 2020 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca