problem jest niewidzialny mały chłopiec
z czapka niewidką pośród palm na piaskach
gorących, żrą jak bakterie mały brzuszek
nadmuchany mdłym powietrzem
mdli mnie od marcepana w czekoladzie
mówisz – jeść trzeba
Modlimy się mączką kukurydzianą,
orlimi piórami,
paczkami lekarstw,
spal trochę szałwii, pamiętaj, aby rozpoznać cztery kierunki,
gdy wschodzi słońce.
moja tolerancja rośnie ulegam zmniejszeniu
nie zjem dziesięciu marcepanowych batoników
obudziłam się o piątej rano
słucham o czym szepczą jabłka w kredensie
czuję skurcz suchych liści
- wiesz
codziennie jestem głodna dnia, który chce się popieścić
jakby chciał zapomnieć że wieczorem odejdzie
To apel do ciebie baranie !@\