z Jednego Natchnienia (I)

Andrzej Feret

… napisane z Jednego Natchnienia (I):

 

liczyć trzeba w tysiącach

 

… w dodatku mam zapalczywość i wtedy

wierzysz nie wierzysz – folguję sobie

i myślę i swoje i dla ciebie

żem biedny – mówię patrz

deszcz za oknem

jesienny

 

było nie było żeś w tysiącu razy

z zastrzeżeniem jednym

że ja jeden słowik

a ty w perfumowanej

chmurze czarnej

gdym gładki – takie tam gadanie

śpiewam ślicznie

tylko spójrz i nie mów

że to wszystko z papieru

i idiotyczne

 

i rzeczywiście

wyraziłem się pewnego razu

kiedy powiedziałem

że deszcz za oknem

że byłaś w tym właśnie tysiącu razy

z zastrzeżeniem

że ja jeden słowik – a to takie okropne i straszne

że deszcz gładził twoje włosy i wtedy

nie mogłem śpiewać,

bo zamknęłaś mój dziubek

i właśnie

arią mnie otworzyłaś wtedy

w swym oknie – myślę, że tylko dla biedy

żebym był słowikiem biednym

ba!

gładki słowik

 

dziobały mi się wtedy twoje rączki policzki

też mi się dziobały

i oczka się dziobały w słowikowej nucie były

pyszne i wszystko dla mnie się otwarło –

bo dziś wierzysz nie wierzysz

folguję sobie i myślę żem biedny

i znowu patrzę oknem

a tam deszcz

deszcz jesienny

 

i trzęsły mi się w deszczu piórka

i byłem tego dnia tego właśnie zdania

że wyśpiewała nam się w deszcz

nie słowicza pieśń, że zaśpiewałem

ze wszech piór tytuł „w deszczu aria”

 

i rzeczywiście, kiedy powiedziałem z zastrzeżeniem

deszcz za oknem

a że nic nie było z papieru owej jesieni

podziobałem cię całą w arii

zaś do dziś piórka głaszczesz

i pieścisz

 

i znowu patrzę oknem

a tam deszcz

deszcz jesienny

 

24 listopada, 2020

 

 

z maleńkich lśnień krócej niż mgnienie

 

…a w powieści jesteś moja i zielona

a w poezji tylko zielona i jasna

znów mam pisać wiersz nie ostatni,

lecz pierwszy

a więc czuję, także i moja i własna

 

znowu pragnąc się od nowa narodzić

jakim słowem rozpocząć od nowa

jeszcze nie wiem, ale kiedy będę odchodzić

powiem kocham –

kiedy wrócę będę całować

 

jeszcze nie wiem jakim słowem przywitam

kiedy wrócę,

lecz daleko jakim słowem się skończy –

obiecuję wtedy, że blisko

ty układać będziesz dla mnie włosy

 

że całować będę lśniące włosy

i policzki

i oczy

i dłonie

i usta

drobny szczegół żaden nie zatrzyma

nawet wtedy gdybym nie zdążył

przyjdę jutro pisz i przy sobie trzymaj

 

wtedy trzeba powiedzieć więcej

to co zawsze mówiłem do ciebie

wiedz na pewno, ale gdybym nie zdążył

Bóg upomni się o mnie w twe szczęście

 

jest uroda dziewczyny i uroda świata

i potrzeba kochania ogromna

ja rozumiem, że nie płosząc motyla

tylko szeptać wystarczy bez końca

 

i to wszystko, co potrzebne do życia

i to słowo …

i ja wiem jakim słowem wtedy przywitam …

 

24 listopada, 2020

 

Andrzej Feret

 

Andrzej Feret
Andrzej Feret
Wiersz · 25 listopada 2020