Skrzydlaty las

hopeless

Manipulowanie życiem gwiazd nic nie da,

gdy nie ma tego coś
– czasami warto przystanąć, odkryć siebie na nowo.
Masz rewelacyjną twarz, napisał fan. Czy coś takiego.
Bo nie on. Nie człowiek.

 

Bajki – uwielbiam, gdy kończą się dobrze.
A kto chce inaczej?

 

Jadwigo, nasadziłaś już tyle róż, a wciąż pytasz.
Przychodzisz w pełnym słońcu, w dłoniach kwiaty, czasami pomidor,
ogórek, najczęściej bób. Uwielbiasz lody inne niż Zosia,
ona czekoladowe, a ty wszystkie.

 

Jesteś inna,
kobieta – nic poza.

 

Nie dałem ci tomiku wierszy, bo nie prosiłaś, wiem,
nie lubisz poezji.
Ludzie prawdziwi nie szukają piękna.
Mają je w sobie?
Naprawdę?

 

Zabawnie wydymasz usta, gdy pytam o męża. Przecież to już wiedziałaś,
męska solidarność. Lubię go.

Czasami zazdroszczę. Zawsze wyczuwa,
co przyniesie dzień,

od wieków tylko rodzina, niedzielna msza,
biała koszula, spacer po grobli.

 

Moje życie to mała gierka, bez końca. Pijąc whisky na tarasie
wiem – jestem intruzem. Mógłbym się wtopić,
uklęknąć w niedzielę,

mógłbym nie obnosić się dumą.


Namalowałem obraz, który mnie przeraził.

 

Czy wolno artyście zostać cieciem?
Idę na spacer.
Przede mną jakiś dziwny, nieznany.
Zaczarowany.

 

hopeless
hopeless
Wiersz · 27 listopada 2020
anonim
  • marzena
    Saga ludzkich losów, a może epitafium żyjących?
    Misz masz - pomidor, ogórek i bób, ot mamy sałatkę :-)
    Wybacz, powinnam uważać co piszę, szczególnie tutaj.

    · Zgłoś · 3 lata
  • wjola
    ciekawa historia
    życie..

    · Zgłoś · 3 lata