(depresja)

Yaro

rozpięty pomiędzy życiem a śmiercią

otoczony nagrodą i karą

pośród namiętności i grzechu

między brzydotą a pięknem

 

 

cisza boli przed szkwałem

 

szkicuje kłębki myśli na płótnie

szaro za oknem wiatr tłucze o szkło

niedomknięte drzwi skrzypią

 

palcami dłoni ściska garść popiołu

nic więcej po nas nie zatrzymamy

 

trawa niegdyś zielona dojrzała

zapach siana rozciągnięty po łące

palące słońce i czerń w cieniu lipy

 

zasłaniał oczy ściskał powieki

wyświetlał obrazy wspomnień

dzieciństwo czas zabawy

beztroskich chwil

gdy podnosił powieki widział

straszny autystyczny świat

 

drapanie paznokci po szkle

zapach potu

przechodzony beżowy sweter

 

skręcał słowa w gardle

od środka zaszczuty

umierał z każdym dniem

 

szary to świt gdy budzi cię

i nie możesz dalej śnić

 

w jej oczach głębokich jak kosmos

widział miłość

dziś mówi na nią obojętność

 

popija tabletki przegotowaną wodą

znikam cicho głos w oddali

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Doskonały 1 głos
Yaro
Yaro
Wiersz · 27 listopada 2020
anonim
Usunięto 2 komentarze